Zapraszam do mojej kuchni:)

Inspiracji szukam na różnych polach: w internecie, książkach, gazetach czy wspomnieniach z dzieciństwa. Jeśli tylko będzie to świeżo zaczerpnięty skądś pomysł, w miarę możliwości będę podawała źródło:)
Zapraszam do wypróbowania podanych tu przepisów i komentowania ich:)

czwartek, 6 czerwca 2013

Króliczki, czyli parówkowy show moich dzieci

Skąd się wzięła nazwa "króliczki" - pojęcia zielonego nie mam. Parówki takie robiłam kiedyś sporadycznie, ale jak po dłuższej przerwie zrobiłam jakiś czas temu, dzieci ochrzciły je takową właśnie nazwą i domagają się na śniadanie, obiad i kolację. Ponieważ zdrowy rozsądek mój szlaban na owe kicające parówki położył, to teraz jest to niemal obowiązkowe śniadaniowe menu niedzielne. W praktyce wygląda to tak, że w leniwy niedzielny poranek o 7 godzinie rano 2/3 moich potforrów (czyt. ukochanych synów) wpada rozradowana do sypialni z cudowną (jak na tę godzinę i dzień tygodnia) wieścią, iż śniadanie podane do stołu. Czyli kicające paróweczki - popisowe danie Igora i Maksa:)

KRÓLICZKI


SKŁADNIKI:
parówki - w ilości zależnej od ilości brzuchów do zapełnienia
kilka kropel oliwy (ewentualnie odrobina masła klarowanego)

WYKONANIE:

1. Parówki obieramy z błonek, dzielimy na pół.

2. Każdą połówkę nacinamy z obu stron na krzyż na głębokość ok. 3-4 cm (w zależności od długości - tak, by w środku został ok. 1 cm nieprzekrojony)

3. Patelnię grillową (lub zwykłą) skraplamy oliwą. Jak zawsze polecam dozownik z atomizerem. Można też użyć np. masła klarowanego, ale baaaardzo oszczędnie.

4. Na rozgrzany tłuszcz wrzucamy poprzekrawane parówki i smażymy je, aż się ładnie pootwierają rozkrojone końcówki.



SMACZNEGO!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz